|
Sybiracy są świadkami, w których głos należy się wsłuchiwać
|
♦
♦
niedziela, 16 kwietnia 2023
Żniwa ...- Barbara Janczura
Tato!-czy warto było?- Barbara Janczura
Tyfusowa gorączka- Barbara Janczura
Spławianie drewna - Barbara Janczura
Zaklęte koło - Barbara Janczura
Postoły – Barbara Janczura
Chorowaliśmy…- Barbara Janczura
Sierociniec… - Barbara Janczura
Majowy aromat wiosny…- Barbara Janczura
|
Cieniom poległych - J.Szwed
|
Bezsenność I - Stanisława Wiatr-Partyka
|
s
Nigdy więcej - Magdalena Paździora
|
Jesienne burzany- Wojciech Brejter
|
Grobowiec na granicach Syberii-Stefan Garczyński
|
Buran- Irena Kozińska z d. Brzezicka
Rodzinny dom - Krystyna Świrniak-Mateuszuk
|
Dosyć nam Sybiru-Wiesia Batowska
|
Weterański pacierz- Mieczysław Kierklo
|
Przesłanie wigilijne - Krystyna Przekop z d. Puchalska
|
W poszukiwaniu rodzinnego domu - Janina Poniatowska
|
Kamczatka- Franciszek Wiatr
|
Pamięci Mojej Matki-Walerian Wysocki
|
Ziemio Wołyńska- Józefa Dzyra
|
Wspomnienia Marii Sadłowskiej
♦Wspomnienia Marii Sadłowskiej♦ córki policjanta zamordowanego przez NKWD Józef Franczuk, ojciec Marii Sadłowskiej zginął od strzału w tył głowy w kwietniu 1940 roku w Bykowni, koło Kijowa. Nigdy nie zapaliła znicza na grobie taty. Przez ponad pół wieku nie wiedziała co z nim się dzieje. Maria Sadłowska, ma 79 lat. Dokładnie pamięta chwilę, gdy ojca widziała po raz ostatni, chociaż było to ponad siedemdziesiąt lat temu. Józefa Franczuka NKWD aresztowało już 4 listopada 1939 roku. Był na listach osób groźnych dla Sowietów, ponieważ walczył przeciw bolszewikom w 1920 roku i był policjantem. Mama pani Marii zaraz po aresztowaniu |
Wspomnienia z Kazachstanu i życia tulaczego w latach 1940-1948 - Janina Studzińska
Wspomnienia z Kazachstanu i życia tułaczego w latach 1940-1948 - Janina Studzińska Urodziłam się dn. 26.05.1912 r. w Krośnie nad Wisłokiem. Tam ukończyłam szkołę powszechną i Gimnazjum Ogólnokształcące. W 1929 r. przeniosłam się wraz z rodzicami oraz rodzeństwem do Łodzi. Ojciec Władysław pochodził z Łodzi i matka Maria - małżeństwo Andrzejewscy. W 1934 r. wyszłam za mąż za porucznika zawodowego WP 10-go Pułku Artylerii Lekkiej - Tadeusza Studzińskiego. Z początkiem 1939 r. mojego męża przeniesiono do 27-go Pułku Artylerii Lekkiej - do Włodzimierza Wołyńskiego. Na początku lata w 1939 r. przyjechała do nas moja matka z Łodzi. Spędziliśmy bardzo miło razem wakacje. Tam zastała nas druga wojna światowa. Mój mąż poszedł ze swoim pułkiem na wojnę i nigdy więcej go nie zobaczyłam. Obie z matką czekałyśmy na koniec wojny i powrót mojego męża. 17-go września 1939 r. na ziemie wschodnie Polski wkroczyły wojska sowieckie. Wy-chodziłyśmy obie z mamą na drogę oczekując powrotu mojego męża z wojny. Wówczas zobaczyłyśmy na szosie wiodącej do Uściługa grupę ok. 1500 osób, polskich oficerów konwojowanych przez uzbrojonych sowietów. Wypatrywałam pośród nich mojego męża. Zobaczyłam naszego znajomego, kapitana Stefana Piotrowskiego, którego nazwisko teraz znajduje się na liście ofiar Zbrodni Katyńskiej. Sowieci zamknęli granicę na Bugu i w ten sposób uniemożliwiono nam powrót do naszego domu do Łodzi. Nocą 13 kwietnia 1940 r. przyszli do nas funkcjonariusze NKWD. Sporządzili protokół aresztowania (jestem dotychczas w jego posiadaniu) i obie z matką zostałyśmy wpędzone do wołowych wagonów i wspólnie z innymi |
Nikt nas nie przeprosił za Sybir- Kazimierz Kotowski
Nikt nas nie przeprosił za Sybir - Kazimierz Kotowski Wspomnienia Kazimierza Kotowskiego - Prezesa Oddziału Związku Sybiraków w Elblągu- reportaż przeprowadziła Grażyna Wosińska NKWD wywiozło go ze wsi Gronostaje, koło Zambrowa 20 czerwca 1941 roku. Trafił z rodzicami i pięciorgiem rodzeństwa do sowchozu, oddalonego 120 kilometrów od Omska. Miał wtedy 10 lat. Do Polski wrócił jako szesnastolatek. Kazimierz Kotowski chociaż był nastolatkiem dobrze pamięta sześć lat jakie przyszło mu przeżyć podczas zesłania. Najgorszy był głód. Pewnie dlatego pan Kazimierz nie zapomniał do dziś jaka była racja chleba. - Dla pracujących 800 gramów, dzieci 400 gramów, a dla tych co nie pracowali 120 gramów - wylicza. - Ten chleb trzeba było wykupić za pieniądze zarobione w sowchozie. Na nic więcej właściwie nie wystarczało. Staruszkowie, którzy nie mogli pracować zdarzało się, |
Subskrybuj:
Posty (Atom)