Dosyć nam Sybiru-Wiesia Batowska
8.XII.1944r. w drodze z Charkowa do Kijowa w ciepłuszcze
Dosyć nam Sybiru, dosyć Kazachstanu Wyjechać! Wyjechać! -ślemy modły Panu Dzisiaj dzień święta, Azjo przeklęta, Bo cię opuszczamy, w świat wyjeżdżamy
Z posiołków, z rozjazdów wędrujem drogami Z całym swym dobytkiem, z wszystkimi gratami Choć strzępy laty, choć stare graty,
Są wesołe miny z ważnej przyczyny
A na stacjach tłumy, ogromne obozy, Nie straszą Polaków wichry ani mrozy, Każdy wytrwale spogląda w dale I pyta zdziwiony:"gdzie te wagony?
Wreszcie wśród radosnych wiwatów, okrzyków Przybyły "ciepłuszki", ale bez piecyków, Każdy w "try migi" jak na wyścigi W wagon się pakuje, graty ładuje
W wagonach ciasnota niczym w beczce śledzi, Szczęśliwy wybraniec , co na półce siedzi. Leżeć nie ma gdzie, lecz każdy wie, Nie można narzekać, byleby jechać.
Czasami tym na dole leje się na głowę Deszczyk bardzo ciepły, chociaż nie majowy, Wybaczyć trzeba, gdy deszcz nie z nieba Naraz kilku ludzi ze snu obudzi
Czasem znowu leci prócz tego deszczyku Z nar deska złamana wśród wielkiego krzyku, Gdy pary trzeszczą, ci w dole wrzeszczą, Dostają po głowie tak co się zowie
Na każdym przystanku gromada się zbiera I tłumnie otacza ważny punkt" dwa zera" Komu pilno jest, śpieszy się na fest, Chociaż nie wypada, pod wagon siada
Powstały wnet u nas na sowiecką modę Kolejki po węgiel, po chleb i po wodę. Gdy pociąg pędzi, niejeden zrzędzi, Lecz zupę gotuje, garnków pilnuje
Kiedy pociąg pędzi, po torach aż skacze, W dół spadają garnki ku naszej rozpaczy. Gwałtu co się dzieje, zupa się leje! Ręce poparzone , miny skwaszone.
Ważna też robota trwa całymi dniami Zaciekła, uparta, znojna walka z wszami Spodnie, koszule, każdy nieczule Gdzie którą znajdą-zaraz katuje
Cukrowe buraki, tam, gdzie są cukrownie I tak niektórych kuszą, że kradną dosłownie, I dadzą rady całe gromady, Gdy pójdzie szczęśliwie - rozebrać chciwie
Bardzo jest przyjemnie chodzić na bazary, Lecz rubli mieć przy tym trzeba, by bez miary Komu forsy brak, ten chociaż ma smak Ślinkę łykać musi, bo bazar kusi
Jedziem już czas tyli, całe trzy tygodnie Czasami głodno, chłodno - zawsze niewygodnie Znikają zapasy, chudniem - złe czasy Jedni narzekają, inni wzdychają
Naszych komandirów to pochwalić trzeba, Raz nam dali zupy, a dwa razy chleba, Może od biedy jeszcze choć kiedy Z pompą nas powiodą na krupki z wodą
Zresztą głupstwo zupki, wodniste bałandy Grunt - to dobry humor naszej pani Wandy Kiedy się śmieje, rosną nadzieje, Serce raźniej bije...Wiwat: Niech żyje!
Pędzą w dal ciepłuszki, pędzą eszałony, Minęliśmy stepy, nowe widzim strony Uralskie góry, jak chińskie mury, Pozostały w tyle, nie jedną milę
Jedziem przez Saratów, Charków do Kijowa. Ukraina czeka - słyszym wokół słowa, Nie chcemy tego, z serca całego Za polską tęsknimy, o niej marzymy.
Wiesia Batowska, Dosyć nam Sybiru. W: Niezgoda-Górska W.: Dosyć nam Sybiru, dosyć Kazachstanu. Wrocław 1994s.280-282
|
|
|
|
|
|
|
|
|