Jest w Polsce jedna droga... - Kazimierz Wierzyński
Jest w Polsce jedna droga, od lat wyjeżdżona, Na wschód północny wiedzie, znana od stuleci, Za mężem w noc porwanym płakała tam żona I od matki oddarte ginęły tam dzieci.
Myś1eliśmy — czas minął. Ziemia każdym latem Znad Niemna niosła czary i z łąk margerytki, Któżby, śniące nad Świtezią, zatrzymał się na met, Że kiedyś tędy mknęły na Sybir kibitki?!
O poro złud okrutnych, żałobna rachubo, Po której się to samo powtarza, to samo, Że lata są wygnaniem, dzień każdy jest zgubą, A w nocy słychać salwy za więzienną bramą.
Co teraz nas ocali, z obczyzny sprowadzi, I nad Niemen domowy, nad Świteź powróci,
Na jakie mamy słowo podnosić się, bladzi, I na jakie rozbijać te mury, zakuci.
Ach, jest to słowo — słyszysz? — w ślad za nami leci I wiarę nam umacnia nad wszelką zawiłość. Jest w Polsce jedna droga, znana od stuleci, Którędy wolność wraca z wszystkich wygnań. Miłość.
Jest w Polsce jedna droga, gdzie prędzej czy później Z cierpień moc taka wyjdzie, że Boga zadziwi: Powracają ojcowie, umarli podróżni, Budzą synów — i walczą — polegli i żywi
/Wiersz pochodzi z pisma:'Sybirak" 1997, nr 17, s. 61/
|
|
|
|
|