Sybiracy są świadkami, w których głos należy się wsłuchiwać


       „Pamięć ocalała, bywa  jednak i tak,  
           że i Ona  potrzebuje ocalenia”. 
 
                 Barbara Janczura.
 
 
         10 lutego 1940 roku wywożono całe rodziny.
     
        13 kwietnia 1940 roku wywożono kobiety z dziećmi, ponieważ dwa dni wcześniej aresztowano mężów i ojców.

Czytając i słuchając wspomnień Sybiraków zauważyć można odmienność w opisach z dwóch powodów:

Najtragiczniejszy był los polskich sierot, które kierowano do sowieckich sierocińców tzw. dietdomami. Oprócz obowiązkowej nauki języka rosyjskiego, zmuszano je do różnych prac na rzecz tych domów, kierowano do ciężkich prac kołchozowych.

Bez rodziny, bez pomocy opiekunów czy tez znajomych ich życie, walka o przetrwanie, była z góry przegrana.
 
 

niedziela, 25 sierpnia 2019

Z wizytą u Sybiraczki




Wyjątkowi ludzie, z ogromnym bagażem wojennych przeżyć mieszkają wśród nas. Taką osobą jest Katarzyna Załoga - Sybiraczka, która w kwietniu 2020 roku będzie świętować setne urodziny.

W dniu 24 sierpnia 2019 r. na prośbę pani Stanisławy Agacińskiej (córki Pani Katarzyny) i pani Beaty Załogi (wnuczki), szanowną 99-latkę odwiedzili Sybiracy z lubaczowskiego Oddziału Związku Sybiraków – prezes Zarządu Mieczysław Szymoniak, skarbnik Teresa Mielnik, członek Zarządu Barbara Janczura.


Pani Katarzyna przyjęła nas z wielką życzliwością i otwartością. Ta 99-letnia Pani wciąż pamięta najdrobniejsze szczegóły ze swojego 6-letniego pobytu na Syberii, który rozpoczął się w 10 lutego 1940 roku.    


Jak to wszystko się zaczęło? 

Pani Katarzyna miała dziewiętnaście lat, kiedy całą jej rodzinę zesłano na Syberię, do Ałtajskiego
Kraju. W nieludzkich warunkach, w bydlęcych wagonach z zakratowanymi okienkami, bez 


dostępu do wody i jedzenia podróż do mroźnej krainy trwała 6 tygodni. Praca na Syberii była niezwykle ciężka, brakowało sił. Wszyscy byli zmarznięci i niedożywieni. Temperatury zimą dochodziły do - 60 stopni Celsjusza. Racje żywieniowe były minimalne, stąd samodzielnie musieli zdobywać pożywienie.

Dziś Pani Katarzyna to przesympatyczna ciepła kobieta, o wielkim sercu i wspaniałym poczuciu humoru. Niebywałe jest to, że pomimo upływu tylu lat od tych tragicznych wydarzeń, nadal ze wzruszeniem i pieczołowitą starannością przywołuje obrazy z tak odległej przeszłości. 


To wielka osoba, która za swoje przeżycia dostała Złotą Odznaką Honorową za Zasługi dla Związku Sybiraków, dyplom i legitymację, którą wręczyliśmy podczas spotkania, 


   
a także pamiątkowy kubek, przygotowany na tegoroczny Dzień Sybiraka.


Na koniec spotkania pożyczyliśmy Pani Katarzynie dużo zdrowia, szczęśliwych lat w gronie najbliższych oraz Bożego błogosławieństwa na kolejne lata życia!