Pani Barbara Janczura jest autorką książek : „Ponury cień Sybiru – wspomnienia z zesłania”, „Cierniowym szlakiem. Z piekła Kołymy do Armii Andersa” i tomiku: „Zobowiązanie”. Na pamiątkę spotkania podarowała bibliotece swoje książki wraz z autografem autorki. Niedługo można je będzie wypożyczyć.
***
Refleksje uczniów po spotkaniu.
***
W środę 8 lutego w naszej Szkole Podstawowej nr 1 im. gen. Stanisława Dąbka w
Lubaczowie odbyło się spotkanie z potomkiniami rodzin będących Zesłańcami Sybiru - z
paniami Barbarą Janczurą i Aleksandrą Bek, które opowiedziały nam, jak wyglądało życie w
jakże ciężkich czasach deportacji mieszkańców Polski na Sybir.
W czasach zsyłki 1940-1947 panował wielki głód. Z opowiadań pani Barbary wynika, że
częstym pożywieniem była woda wymieszana z mąką, zwana ,,zupą”. Dowiedziałam się
także, że bardzo wielu ludzi zesłanych na Sybir ginęło już podczas samej podróży w
wagonach z zimna, głodu, ogarnięci strachem.
Nie umiem sobie wyobrazić tych strasznych wydarzeń, które spotykały bezbronnych
Polaków. Wydaje mi się niemożliwe, jak takie rzeczy mogły się kiedyś dziać.
Całe spotkanie trwało godzinę, ale tyle wystarczyło, aby poczuć się w sytuacji zesłańców.
Spotkanie bardzo mi się spodobało. Sama treść i sposób, w jaki przekazano nam te
informacje, był poruszający. Doceniam starania Pań, by opowiedzieć nam o przeżyciach
swoich rodzin, bo jak wiemy, są to sprawy niesamowicie trudne do przekazania. Dla mnie
ważne jest także to, że mogłam usłyszeć nagrania wypowiedzi osób, które żyły w tamtych
czasach, bo od nich dowiadujemy się najwięcej.
K.R.
***
W dniu 8 lutego 2023 roku w Szkole Podstawowej nr 1 w Lubaczowie uczniowie klas
najstarszych uczestniczyli w spotkaniu z Sybirakami. W ten sposób upamiętnili 83 rocznicę
deportacji mieszkańców powiatu lubaczowskiego na Sybir.
Zaproszonymi gośćmi były Panie Aleksandra Bek – córka Lidii Argasińskiej oraz Barbara
Janczura – wiceprezes Koła Związku Sybiraków w Lubaczowie – córka Anny Janczury.
Obie Panie przywołały wspomnienia z roku 1940, w którym Sowieci wywozili ich bliskich na
Sybir.
Dzięki tej żywej lekcji historii uczniowie lepiej mogli poznać dzieje mieszkańców Polski
przymusowo przesiedlonych w głąb Rosji w latach 1940-46. Dowiedzieli się, czym były
deportacje, próby rusyfikacji oraz jak z nimi walczono.
J.K.
***
Dzisiaj (08.02.2023 r.) o godzinie 8.00 mieliśmy przyjemność spotkać się z córkami
Sybiraków: Barbarą Janczurą oraz Aleksandrą Bek. Spotkanie trwało nieco ponad godzinę. W
tym czasie obejrzeliśmy dwa filmy z wypowiedziami samych Sybiraków oraz wysłuchaliśmy
historii, które opowiedzieli swoim córkom. Dowiedzieliśmy się, jak wyglądała cała podróż
pociągiem, co jedli ludzie, którzy zostali wywiezieni oraz jak wyglądały postoje i co robiono
z ciałami tych, którzy umarli z wyziębienia lub głodu. Zobaczyliśmy również modele
wagonów, w jakich byli przewożeni na Sybir. Dodatkowo obejrzeliśmy prezentację, na której
widzieliśmy np. trasę, jaką pokonywał pociąg oraz ile aktualnie trwa podróż samochodem w
tamte rejony Rosji. Spotkanie było bardzo ciekawe, nie odczułem nudy słuchając historii
ludzi, wręcz przeciwnie. Byłem bardzo zaciekawiony, jak to wszystko wyglądało.
Na koniec dowiedzieliśmy się, że trzy książki, w których bardziej szczegółowo została
opisana usłyszana historia, trafią do szkolnej biblioteki.
P.P.
***
Ostatnio miałem okazję uczestniczyć w spotkaniu z paniami, które są członkiniami Związku
Sybiraków z ziemi lubaczowskiej. Opowiadały o tym, jak wyglądały deportacje Polaków do
obozów pracy w głąb Rosji.
W pamięci najbardziej pozostała mi wywózka z 10 lutego 1940 r. Około godziny trzeciej w
nocy do drzwi polskich obywateli załomotali rosyjscy żołnierze i zabrali z domów niczego
niespodziewających się Polaków za to, że byli Polakami.
Wydarzeniem, które najbardziej starałem się sobie wyobrazić był widok wypuszczanych z
bydlęcych wagonów naszych rodaków, których przewieziono tysiące kilometrów tylko po to,
żeby umarli.
Życie w obozach pracy i w tamtejszych kołchozach było trudne: fatalne warunki
mieszkaniowe, wyżywienie, mordercza praca i te nieludzko niskie temperatury. Zastanawia
mnie, co łatwiej było przetrwać: obóz czy dojazd do niego. Osobiście uważam, że jako
dzisiejszy człowiek, człowiek XXI wieku nie przetrwałbym ani wywózki, ani życia w obozie,
ani ciężkiej pracy na 40 stopniowym mrozie. Ludzie, którzy przeszli przez to piekło, tak
naprawdę na własne oczy zobaczyli selekcję naturalną. Jednego dnia ktoś był, drugiego dnia
już tego kogoś nie było.
Najbardziej w pamięci zapadła mi historia pana, którego imienia nie pamiętam. Uciekł on z
obozu i razem z armią Andersa powrócił do swojego kraju. Sądzę, że człowiek ten musiał
mieć nie tylko wiele szczęścia i samozaparcia, ale przede wszystkim wiarę w siebie.
Ludzie, którzy przeżyli deportacje na Sybir, z pewnością są jednostkami niezwykłymi, bo
przeszli piekło na ziemi. Powinno się mieć dla nich duży szacunek i pamiętać zawsze, bo są
świadkami trudnej przeszłości naszego państwa.
H.F.