Sybiracy są świadkami, w których głos należy się wsłuchiwać


       „Pamięć ocalała, bywa  jednak i tak,  
           że i Ona  potrzebuje ocalenia”. 
 
                 Barbara Janczura.
 
 
         10 lutego 1940 roku wywożono całe rodziny.
     
        13 kwietnia 1940 roku wywożono kobiety z dziećmi, ponieważ dwa dni wcześniej aresztowano mężów i ojców.

Czytając i słuchając wspomnień Sybiraków zauważyć można odmienność w opisach z dwóch powodów:

Najtragiczniejszy był los polskich sierot, które kierowano do sowieckich sierocińców tzw. dietdomami. Oprócz obowiązkowej nauki języka rosyjskiego, zmuszano je do różnych prac na rzecz tych domów, kierowano do ciężkich prac kołchozowych.

Bez rodziny, bez pomocy opiekunów czy tez znajomych ich życie, walka o przetrwanie, była z góry przegrana.
 
 

Znani Sybiracy


 
ZNANI SYBIRACY
                                                   
                                                    PRZEMYSŁAW INGLOT



16.I.1924r. W rodzinie Kingi i Władysława Inglotów w Lubaczowie urodził się syn Przemysław.

1930-1936r. Przemek Inglot uczęszczał do szkoły powszechnej w Lubaczowie.

1936-1939r. Kształcił się w II Gimnazjum im. Augusta Witkowskiego w Jarosławiu.

31.VIII.1939r. Wstąpił na ochotnika do Przysposobienia Wojskowego. Po wyposażeniu w mundur i karabin, skierowany został do służby wartowniczej przy najważniejszych punktach strategicznych w mieście, takich jak: stacja kolejowa, mosty, młyn, elektrownia, koszary.

27.XI.1939r. Zostaje uczniem ósmej klasy "niepełnej średniej szkoły" w przeorganizowanej szkole radzieckiej.

28.VI.1940r. Funkcjonariusze NKWD i milicji w nocy aresztowali całą rodzinę Inglotów, odprowadzili na stację kolejową w Lubaczowie, skąd pociągiem w bydlęcych wagonach zostali wywiezieni do Ałtajskiego Kraju.

18.VII.1940r. Rodzina Inglotów umieszczona zostaje w obozie pracy w miejscowości Szypicyno, gdzie w nieludzkich warunkach pracowała przy wyrębie drzewa, karczowaniu pni.

09.X.1941r. Enkawudzista poinformował Przemysława Inglota, że jest wolnym obywatelem i może opuścić baraki kwartału 82.

24.X.1941r. Rodzina Inglotów po podróży furmanką, statkiem po rzece Ob, dotarła do Bernauł, a stąd pociągiem do Dżambule, by tu zamieszkać i pracować. Siostry Zdzisława i Damiana pracowały w rozdzielczym magazynie żywnościowym, Przemysław w łaźni publicznej, w której zmywał podłogi, wydawał ręczniki i inne rzeczy. Z prasy dowiedział się, że w Buzułuku tworzy się Wojska Polskie, gdzie wysłał swoje zgłoszenie.

8.XII.1941r. Przemysław Inglot otrzymał telegram od płk Leopolda Okulickiego, wzywający do stawienia się w biurze werbunkowym.

17.XII.1941r. Przemysław dotarł do Buzułuku i rozpoczął służbę wojskową.

13.I.1942r. P.Inglot otrzymał przydział do 7 Dywizji Piechoty w Kerminie.

20.III.1942r. Przemysław został skierowany do Szkoły Podchorążych w Kerminie, którą ukończył z 17 lokatą na 102 podchorążych.

luty 1944r. W Barbarze, na terytorium Palestyny, Przemysław uzyskał małą maturę i w wieku 19 lat nominację na podporucznika. Objął dowództwo plutonu w 15 Batalionie Strzelców Wileńskich 5 Brygady 5 Kresowej Dywizji Piechoty i był najmłodszym oficerem 2 Korpusu Polskiego.

12 -18.V.1944r. P. Inglot walczy pod Monte Cassino, zdobywając wzgórze "Widmo", czerwiec 1944r. 2 Korpus Polski przerzucony został nad Adriatyk. Inglot za zdobycie przyczółka w Predapio otrzymuje od gen. W. Andersa krzyż Virtuti Militari. W walkach o Ankonę błysnął talentem dowódczym, za co został wyróżniony Krzyżem Walecznych.

10.XI.1944r. Gen. W. Anders zwrócił się do dowódców 15 batalionu, by zdobyli przyczółek na rzece Montone. W bitwie tej Przemysław Inglot został ranny.

19.XII-21.III.1945r. W walkach nad rzekę Senio P. Inglot po raz drugi zostaje ranny i wycofany na tyły. Po leczeniu, dowódca brygady płk. Leon Gnatowski kieruje P. Inglota do szkoły brytyjskiej na kurs dowódców kompanii, który po 6 tygodniach kończy z drugą lokatą.

19.V.1946r. Przemysław Inglot otrzymuje świadectwo maturalne, po wcześniejszym ukończeniu Liceum Ogólnokształcącego w Malino we Włoszech. Po zakończeniu wojny wyjeżdża do Wielkiej Brytanii, gdzie znajdowała się jego rodzina.

2.III.1947r. Zmarł w wieku 53 lat ojciec Władysław Inglot i pochowany został na cmentarzu wojskowym Tidworth Wiltshire, niedaleko Salisbury. Matka Kinga z córkami przeniosła się do Chicago, do brata Józefa Drożdżaka.

1947r. Przemysław Inglot wstąpił do Ośrodka Szkół Technicznych w Miliom Cumberland, gdzie 8 marca 1948r. ukończył Liceum Elektrotechniczne.

1948-1952r. P. Inglot studiował w Bournemouth Municipal College of Technology and Comerce, uzyskując 24 czerwca 1952r. dyplom inżyniera elektryka.

8.XII.1952r. Przemysław Inglot przybył do Stanów Zjednoczonych, by połączyć się z rodziną w Chicago, gdzie zamieszkał na stałe.

XII.1952 -V.1953r. P. Inglot pracuje w departamencie technicznym Sherwin-Williams Co.

V.1953-VI.1956r. Zatrudniony był w Midwest Coil and Tranformers Co.

VI.1956-VII.1958r. Był asystentem szefa biura w Schumacher Electric Corp.

VII.1958-V.1964r. W Ouality Transformers Corp. przeszedł szczeble kariery od szefa biura do wiceprezydenta przedsiębiorstwa.

czerwiec 1964r. Uruchamia własny zakład Inglot Electronik Corp produkujący transformatory. Zakład szybko się rozwinął, produkując wysokiej jakości wyroby i mający liczne zamówienia. Pracuje w nim wiele Polaków.

1971r. P. Inglot kupuje budynek dla własnej firmy przy Elston Ave 4878, gdzie przedsiębiorstwo funkcjonuje do dnia dzisiejszego.

1987r. P. Inglot w 63 roku życia przekazał firmę pasierbowi Andrzejowi Platowskiemu i synowi Krzysztofowi Inglotowi, a sam przeszedł na emeryturę. Wolny czas poświecił działalności społecznej i charytatywnej. Aktywnie pracował w Stowarzyszeniu Inżynierów Polskich w Chicago, Polish American Imigration and Relief Committee, Polish Welfare Association, przewodniczył korporacji wydającej w Chicago tygodnik "Polonia", pełnił honorową funkcję Dyrektora Wykonawczego Fundacji Charytatywnej Kongresu Polonii Amerykańskiej. Wraz z rodziną należał do Związku Narodowego Polskiego.

1989r. Przemysław Inglot przybył z delegacją Kongresu Polonii Amerykańskiej do Polski, odwiedził kilka szpitali dziecięcych, m.in. Centrum Zdrowia Dziecka. Zorientowawszy się w ich brakach w leki, sprzęt medyczny organizował zbiórkę pieniędzy na ich zakup w ramach Fundacji Charytatywnej KPA. Zakupiony sprzęt, aparaty, leki dostarczył do Centrum Zdrowia Dziecka, Instytutowi Pediatrii w Lublinie, Klinice Armii Krajowej im. gen. Leopolda Okulickiego w Warszawie, Szpitalowi dziecięcemu w Prokocimiu - Krakowie. Pomagał Szpitalowi w Lubaczowie. Domom Opieki Społecznej w Lubaczowie, Rudzie Rużanieckiej, Wielkich Oczach. Do Muzeum w Lubaczowie przekazał swoje pamiątki wojskowe.

1994r. P. Inglot wraz z weteranami 2 Korpusu był współorganizatorem obchodów 50-lecia bitwy o Monte Cassino z udziałem prezydenta RP Lecha Wałęsy i premiera Rządu RP Waldemara Pawlaka

1995r. Wraz z kolegami z byłej 5 Kresowej Dywizji Piechoty złożył wizytę w jednostce wojskowej w Gubinie, która przyjęła chlubne tradycje tej jednostki.

1996r. Nawiązał kontakt z Kręgiem Instruktorskim Seniorów i Harcerzy Starszych "Wilki" w Opolu, zaangażował się w zbiórkę pieniędzy na sztandar dla XV Szczepu ZHP Hufca Opole im. gen. broni Władysława Andersa, a 8 maja 1997r. był ojcem chrzestnym podczas poświecenia sztandaru w Katedrze Opolskiej.

1997r. Przebywał na Ziemi Opolskiej, pomógł byłym żołnierzom Armii Krajowej w czasie powodzi.

12.III.1998r. Zmarł mjr inż. Przemysław Inglot w 74 roku życia.

1.VI.2000r. Publiczne Gimnazjum nr 1 w Lubaczowie otrzymało Jego imię, sztandar oraz tablicę pamiątkową.



 
"Sercem zawsze jestem w Lubaczowie"-mówił Przemysław Inglot. 


Nigdy nie zapomniał o ojczyźnie i rodzinnym mieście. 

Miał wielu przyjaciół, pozostawił po sobie ciepłe wspomnienia. 

Życzliwość, optymizm i wiara w ludzi pozwoliły mu czuć się szczęśliwym i dawać szczęście innym. 



                                        Ordery i odznaczenia

- Krzyż Walecznych - za precyzyjne kierowanie ogniem w bitwie o 

   Ankonę
- Krzyż Srebrny Orderu Virtuti Militari
- Złoty Krzyż Zasługi
- Krzyż Pamiątkowy Monte Cassino
- Medal Wojska
- The 1939-1945 Star
- The Italy Star
- Medal Obrony Króla Jerzego VI
- Medal za Udział w Wojnie Obronnej 1939 r.


                                Wspomnienia  o Przemysławie Inglocie:

"Wojna skazała go na los żołnierza - tułacza. Obywatel świata ale też szczery patriota, działacz Polonii znajdował czas, by odwiedzać swój kraj, swoje miasto i jak sam mówił "czynić dobro". Był jak sienkiewiczowski Pan Michał: takież samo mężne serce w małej piersi, umiłowanie ojczyzny i niezwyczajna skromność. Dobrze, że dał się przekonać, aby jego wojenne zasługi znalazły godne upamiętnienie w lubaczowskim muzeum".

                              - dyrektor Muzeum w Lubaczowie, dr Zygmunt Kubrak


"Cały czas pomagał przy budowie budynku Caritasu w Lubaczowie. Bez niego nie dalibyśmy rady budować i żyć. Nazywaliśmy go Wujkiem. Przed zimą, na Mikołaja otrzymywaliśmy paczki z ubraniami, lekami i słodyczami. Dzieci spodziewały się, że będzie o nich pamiętał. Codziennie modliliśmy się za niego. Zawsze o nim pamiętam i polecam w modlitwie".

                               - Albertynka siostra Alicja Krzyszowska


"Przemek był moim kolegą szkolnym. Łączyła nas przyjaźń serdeczna, życzliwa, czysto ludzka. Mam zachowanych około 20 listów. Był bardzo koleżeński. Człowiek skromny, życzliwy, człowiek dusza. U niego nie było lepszych, gorszych... Mimo, że się dorobił, zdobył lepszą stopę życiową, na pierwszym miejscu był u niego człowiek. Każdemu chciał pomóc, komu tylko mógł".

                          - Michał Argasiński


"Wykazywał zainteresowanie ośrodkiem. Życzliwy, gotowy do współpracy".

                        - siostra przełożona Domu Dziecka w Wielkich Oczach


"Życie jego od najmłodszych lat do ostatniej chwili było przykładem dla wielu, tak w czasach wojny, okupacji, w końcu na emigracji. Myślą był zawsze w Lubaczowie".

                        - żona Danuta Inglot


"Imponował mi całym swoim życiem. Kochał Lubaczów miejsce, gdzie spędził dzieciństwo i młodość. Chciał coś dla tego miasta zrobić, cos po sobie zostawić. I zostawił. Cieszę się, że pamięć o Nim będzie tu kultywowana".

                      - lekarz Jerzy Tabaczek


"Zapamiętałam go jako pełnego ciepła, kochającego ludzi człowieka. Podczas swojego ostatniego pobytu u nas odwiedzał wszystkich znajomych, spacerował po wszystkich uliczkach Lubaczowa, jakby się ze wszystkimi i wszystkim żegnał. I tak też się stało".

                     - Jadwiga Tabaczek